Liga Okręgowa / Finał LM 99' - z cyklu przeżyjmy to jeszcze raz.

LIGA OKRĘGOWA [4.kolejka] Fatalna porażka Lotnika na własnym boisku z Hutnikiem Pieńsk.

  Kiedy w 1999 roku Manchester United w 3 minuty odmieniał losu finału ligi mistrzów na swoją korzyść, kibice z całego świata przecierali oczy ze zdumienia. 2 gole w 3 minuty i najważniejszy puchar w Europie trafił w ręce piłkarzy Sir Alex'a. Oczywiście okoliczności, miejsce, stadion i ranga meczu to zupełnie coś innego niż potyczki dolnośląskiej ligi okręgowej, ale po prostu nie da się nie porównać słynnej potyczki z końcówki lat 90-tych do wczorajszego meczu pomiędzy Lotnikiem Jeżów Sudecki a Hutnikiem Pieńsk. Niestety to nie Lotnicy wystąpili wczoraj w roli Czerwonych Diabłów. Ale zacznijmy od początku. 

  Od pierwszego gwizdka sędziego to jeżowianie dominowali na własnym boisku jednak ich przewaga nie przynosiła skutku. Do sieci nie byli w stanie trafić kolejno: Kieć i Suchanecki, którzy głową próbowali pokonać Nafalskiego. Goście zepchnięci do defensywy wyprowadzali pojedyncze ale groźne kontry i w 29 minucie za sprawą Kotelnickiego otworzyli wynik spotkania. Bramkarz Lotnika mógł się przy tej bramce zachować lepiej, strzał nie był bowiem strzałem z gatunku "nie do obrony". Wielu kibiców zgromadzonych w sobotnie popołudnie na ul. Sportowej, zgodnie twierdziło też, że w tej sytuacji piłkarz gości znajdował się na spalonym, jednak nie będziemy autorytarnie stwierdzać czy tak było czy nie. Faktem stało się, że to Hutnik pierwszy wyszedł na prowadzenie. Niedługo później Hutnik mógł już prowadzić 2:0 bowiem sam na sam z Jaroszem wyszedł Kurianowicz. Na szczęście dla naszej drużyn z pojedynku obronną ręką wyszedł nasz bramkarz i wynik pozostał bez zmian. 

  W okolicach 40 minuty groźny strzał z dystansu oddał Sebastian Wyka, który w charakterystyczny dla siebie sposób, prostym podbiciem prawa nogą próbował zaskoczyć golkipera gości. Niestety piłka minęła prawy słupek bramki Nafalskiego. W końcówce pierwszej połowy groźny strzał z rzutu wolnego z 18 metru oddał Białkowski. PIłkarz Lotnika popisał się wyśmienitym uderzeniem nad murem, jednak piłka odbiła się od poprzeczki z "niekorzystnej" strony i odbila się przed linią bramki. Zabrakło kilku centymetrów by padł naprawdę piękny gol. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. 

  W drugiej połowie Jeżowianie nadal przeważali, jednak dogodne sytuacje stwarzane przez naszą drużynę kończyły się niepowodzeniem. Duże ożywienie do gry Lotnika wniósł wprowadzony w okolicach 50 minuty Masel, którego rajdy lewą stroną były nie tylko widowiskowe ale również efektywne. Niestety koledzie Kamila nie potrafili wykorzystać jego podań. Jedną z okazji zmarnował Suchanecki, który otrzymał podanie w polu karnym i po ziemi przymierzył prosto w bramkarza Hutnika. Kolejne okazaje marnowali Piwiński, Krupa i Turczyk. 

  Frustracja w zawodnikach i kibicach Lotnika narastała i wydawało się, że zaczarowana bramka gości nie przyjmie już tego dnia w gościnę futbolówki raz po raz uderzanej przez piłkarzy z Jeżowa. Na szczęście w 80 minucie nowy zawodnik Lotnika, pozyskany z Olimpii Kowary - Marcin Krupa, został obsłużony bardzo dobrym prostopadłym podaniem od Roberta Turczyka. Napastnik Lotnika przyjęciem obrócił się w polu karnym mijając obrońcę, następnie zwiódł bramkarza i umieścił piłkę w siatce. Do końca meczu pozostało jeszcze sporo czasu i wydawało się, że Jeżowianie wywalczą kolejnego gola i 3 punkty zostaną w Jeżowie. W 88 minucie po zagraniu obrońcy Hutnika ręką w polu karnym sędzia Dołęga wskazał na wapno a Białkowski pewnie umieścił piłkę w sieci. Na stadionie zapanowała radość, a Lotnicy już witali się z przysłowiową gąską. 

  I wtedy stało się coś, czego po prostu nie da się racjonalnie opisać. Piłkarze Lotnika doznali grupowej choroby dekoncentracji i totalnie rozproszyli się po boisku. Goście natomiast zakasali rękawy i ruszyli do odrabania strat. w  90 minucie piłkę w środku pola stracił Suchanecki i goście doprowadzili do remisu. Z gola cieszył sie Kiełbowicz. Lotnicy nie zdążyli jeszcze na dobry wznowić gry i chwilę później po bliźniaczej akcji było już 3:2. PIłkę w długi róg posłał Wojdak i zawodnicy z Pieńska oszaleli z radości. W tym samym momencie sędzia gwizdnął po raz ostatni. 3 punkty pojechały do Pieńska a w Jeżowie pozostał wstyd i niedowierzanie. Na własne życzenie nasza drużyna dała sie ograć Hutnikom z Pieńska. Pozostaje tylko pogratulować rywalom determinacji i zaangażowania. Lotnik - Hutnik 2:3. 

LOTNIK JEŻÓW SUDECKI - HUTNIK PIEŃSK 2-3 (0-1)

Bramki: 0-1 Kotelnicki 29', 1-1 Krupa 80', 2-1 Białkowski 88', 2-2 Kiełbowicz 90', 2-3 Wojdak 90'+2'.
Żółte kartki: Suchanecki, Białkowski, Turczyk oraz Linka, Wojdak.
Sędziowali: Arkadiusz Dołęga jako główny oraz Dariusz Czechowski i Rafał Rzempała.
Widzów: 100.

LOTNIK: Jarosz - Białkowski, Ziomek, Piwiński, Niemirski (52' Masel), Suchanecki, Wyka, Krupa, Lis, Turczyk, Kieć (65' Kierlik).
HUTNIK: Nafalski - Szal, Linka, Gwara, Kuczyk, Kotelnicki, Kurianowicz, Wojdak, Kikut, Kowal, Kiełbowicz.

Komplet wyników 4 kolejki Ligi Okręgowej:

Autor tekstu:F.P.

Autor zdjęć: jg24.pl

Pozostałe zdjęcia

Komentarze (0)